Archiwum kategorii ‘Osoby związane z Żychlinem.’
Przeglądasz archiwum kategorii Osoby związane z Żychlinem..
Przeglądasz archiwum kategorii Osoby związane z Żychlinem..
To dawny wpis z 9 lipca 2013 roku, który dotyczy moich początków i związku z kmdr por. Romanem Kanafoyskim i Flotyllą Pińską.
Pismo z MON z Warszawy to aktualna ( 3 czerwiec 2014 r.) sytuacja i dotyczy ono nadchodzących wydarzeń w sobotę 7 czerwca 2014 roku.
Jest to rocznica śmierci komandora porucznika Romana Kanafoyskiego.
9 LIPIEC 2013 ROK.
Śladem kmdr por. Romana Kanafoyskiego, komendanta Garnizonu Polowego Żychlin. Dowodził marynarzami w trakcie forsowania Bzury, 19 września dostał się do niewoli niemieckiej podczas przebijania w kierunku Twierdzy Modlin. W latach 1939-1945 przebywał w oflagach II B Arnswalde i II D Gross Born. Szukając informacji na temat naszego bohatera natknąłem się na jego nazwisko w spisie słynnych oficerów
Rozmowa z twórcą strony Panem ppłk. Romanem Szutowiczem i zaproszenie w opisywane miejsca zaowocowała małą wycieczką. Tu informacja o człowieku , który „sprzedaje” historię za darmo i jest jej ogromnym znawcą i pasjonatem. Ur. w 1956 r. w Bytowie na Kaszubach, saper, podpułkownik rezerwy Wojska Polskiego, absolwent Wojskowej Akademii Technicznej. W wojsku służył ponad 35 lat. Był dowódcą garnizonów Drawno i Czarne. Współtwórca strony internetowej poświęconej Oflagowi II B Arnswalde. Redaktor biuletynu „Kawaliera”. Autor wielu artykułów i wystaw promujących historie Pomorza i wojsk inżynieryjnych. Dla mnie nieoceniony rozmówca, który zawsze ma czas na rozmowę o historii.
W środku ppłk Andrzej Szutowicz. Lista słynnych oficerów Oflagu II B Arnswalde.
Gospodarze obiektu – armia niemiecka.
Polscy oficerowie – jeńcy wojenni. Na terenie obecnej jednostki wojskowej, 12 Brygady Zmechanizowanej są obecnie koszary i w nich to właśnie przebywali jeńcy wojenni z II wojny światowej. Za stalową bramą jednostki jest również kamień z tablicą pamiątkową upamiętniający tamte tragiczne czasy. Trudno podjechać autem pod biuro przepustek i poprosić o umożliwienie wejścia na teren Jednostki Wojska Polskiego . Małym sposobem wszystko pięknie się powiodło. Ochrona cywilna jednostki nie wyraziła początkowo zgody nawet na telefon do oficera dyżurnego, znając powód mojej prośby – fotografia pamiątkowej tablicy i wejście na plac apelowy Tu właśnie przebywał kmdr Roman Kanafoyski. Udało mi się zainteresować pracowników ochrony krótką historią naszego bohatera….. miasto Pińsk (obecnie Białoruś)….. Flotylla Rzeczna…. Flotylla Pińska…. Oddział Wydzielony „Wisła”….. wrzesień 1939r. i marynarz w centralnej Polsce jako Komendant Garnizonu Polowego Żychlin…. Zaowocowało to telefonem do oficera dyżurnego…. . Powiedziałem jeszcze, że mam przy sobie piękną fotografię komandora w mundurze galowym…. Mam fotografię Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski i legitymacji z podpisem Pana Prezydenta Bronisława Komorowskiego z 2010r. Mówiąc o powojennych losach komandora wspomniałem, że był Komendantem Półwyspu Hel…. .Poinformowałem również oficera dyżurnego, że każda taka prośba bez względu na jej wynik ostateczny będzie zamieszczona na stronie historycznej i pójdzie zawsze w świat….. . Uczyniłem to oczywiście w dość wesoły sposób… na efekt nie trzeba było długo czekać. Zjawił się młody żołnierz, mieszkaniec Choszczna, który pracuje tam ok.10 lat. Podobało nam się, że zna historię związaną z II wojną światową, że wie bardzo dużo na temat Oflagu i jeńców. Nawet zaczął sobie przypominać bardzo ciekawe informacje, które usłyszał kiedyś od starszych mieszkańców. Prośba z jego strony aby nie fotografować budynków wojskowych oczywiście została spełniona. Udany spacer, rozmowa i fotografia pamiątkowej tablicy z aktualną datą. Pomyślałem sobie: pierwszy raz postawiłem nogę tu, gdzie był kmdr. Roman Kanafoyski.
Następnym naszym rozmówcą był ks. mjr. Andrzej Lemieszko – proboszcz
Parafii pod wezwaniem św. Jadwigi królowej w Choszcznie.
Tu pojechaliśmy oczywiście za wskazówką płk. Andrzeja Szutowicza. Bardzo było warto jechać na takie spotkanie. Przeprowadziliśmy długa rozmowę o oflagu i jeńcach wojennych. Ksiądz jest zapalonym miłośnikiem historii – szczególnie związanej w wojskiem, Choszcznem i jego okolicami. W podzięce za zainteresowanie się losem polskiego żołnierza otrzymaliśmy niespodziewany dar
………
Najnowsza książka o Oflagu II B Arnswalde. Rok wyd.2013. Autorzy książki: Sławomir Giziński i Andrzej Szutowicz ukazali warunki życia polskich oficerów – jeńców wojennych, którzy po kampanii wrześniowej w 1939 roku trafili do niewoli niemieckiej. W maju 1942 roku jeńców polskich przeniesiono z Oflagu II B Arnswalde (Choszczno) do kompleksu Oflagu II D Gross Born (Borne Sulinowo), który dotychczas zajmowali oficerowie francuscy. Autorzy przede wszystkim skupili się na historii pobytu polskich jeńców w Oflagu II B Arnswalde, przedstawiając strukturę obozu, warunki jenieckiego życia, konspirację obozową, ucieczki z obozu oraz życie religijne, kulturalne, sportowe i pracę oświatową. Przedstawili również martyrologię kapelanów z Oflagu II B Arnswalde oraz niektóre biogramy wyższych oficerów. Praca ta stanowi istotny wkład do historii tragicznych losów polskich oficerów w czasie II wojny światowej. Dedykacja z wpisami dla nas, jako członków TMHŻ …. to już tylko mała formalność…. (prośba będzie oczywiście spełniona). Telefonicznie rozmawiałem również z panem Sławomirem Gizińskim, byłym oficerem Wojska Polskiego, a dziś nauczycielem historii w gimnazjum w Choszcznie. Rozmowa i spacer z księdzem Andrzejem Lemieszko zaowocowała być może czymś, czego nikt z nas nie planował.
Za drzwiami wejściowymi Kościoła – piękne tablice związane z historią Choszczna i Polski.
Tablica upamiętniająca francuskich jeńców w Arnswalde (Choszczno). Ksiądz pokazał nam tablice pamiątkowe opisujące dawne czasy i te współczesne związane z tragicznymi losami polskich żołnierzy, jak i te, które upamiętniają miejsce ich pobytu
w Oflagu II B Arnswalde (Choszczno).
Wcześniejsza moja opowieść o losach marynarza w centralnej Polsce…. , a później pomysł upamiętnienia małą marmurową tablicą umieszczoną na terenie kościoła faktu jego pobytu w Choszcznie (Arnswalde) nie spotkała się z odmową księdza Andrzeja Lemieszki.….. . Już wyobrażam sobie czarną płytę, złote litery… „Kmdr por Marynarki Wojennej RP., Komendant Garnizonu Polowego Żychlin, Jeniec Oflagu II B Arnswalde”, Komendant Półwyspu Hel. Warto było spotkać księdza Andrzeja Lemieszkę ………. historyk – patriota i jeszcze raz historyk. Później wizyta na cmentarzu jenieckim .
Drugim miejscem pobytu komandora był
Pierwsze wzmianki o obozie pochodzą z września 1939 roku. Nosił on nazwę „Stammlager Westfalenhof – Grossborn”. Przebywali w nim polscy jeńcy z kampanii wrześniowej 1939 roku. Byli to przeważnie żołnierze Armii „Pomorze”, którzy dostali się do niewoli w czasie walk na terenie województwa pomorskiego. Niemcy więzili w obozie też kilkuset cywilów aresztowanych w Bydgoszczy, w Toruniu i w Gdyni. Po kampanii francuskiej w 1940 roku, w obozie osadzono ponad 3700 oficerów francuskich, którzy przebywali tu do 1942 roku. Później przeniesiono ich do obozu w Choszcznie, a na ich miejsce sprowadzono jeńców – oficerów polskich. Wówczas obóz nosił nazwę „Oflag II B Grossborn – Westfalenhof”. Znajdował się na wschodniej części wzgórza zwanego Psią Górką. Tutaj też trafiła duża część żołnierzy Powstania Warszawskiego. Polacy przebywali w obozie do 29 stycznia 1945 roku, to jest do chwili jego ewakuacji do miejscowości Sandbostel. Trasa przemarszu wynosiła ponad 700 km. Z uwagi na mroźną zimę dla wielu jeńców okazała się ostatnią drogą w życiu. Borne-Sulimowo dawniej i dziś. Do dziś nie zachowały się drewniane budynki Oflagu II D Gros Born . Pozostały miejsca z grobami dawnych jeńców.
We wrześniu 1939 zorganizowano tu obóz jeniecki – początkowo przejściowy (Dulag), a od 9 listopada dla szeregowców (Stalag). Obóz ten funkcjonował do 1 czerwca 1940, po czym został przekształcony na oficerski Oflag II D Gross-Born, położony w pobliżu miejscowości Westfalenhof (dziś Kłomino). Do połowy 1942 przebywali tu jeńcy francuscy, później polscy. W lutym 1941 w obozie było 3731 Francuzów, a w styczniu 1945 5.391 Polaków. Przetrzymywany był m.in. Leon Kruczkowski, a także trafiła tu duża część żołnierzy powstania warszawskiego.
Olimpiada w obozie Grossborn 1944
Historyczna Olimpiada Obozowa, z najliczniej reprezentowanymi zespołami piłki nożnej, zorganizowana została przez Polaków uwięzionych w obozie II D Grossborn – Westfalenhof, położonym koło obecnego Kłomina (pow. szczecinecki), od 30 lipca do 16 sierpnia 1944 r., tj. w roku w którym miała odbyć się, lecz nie mogła, ze względu na wojnę, Olimpiada w Helsinkach. Polscy jeńcy przebywający wtedy w obozie, nie ominęli okazji, żeby zademonstrować swoją solidarność z ideami ruchu olimpijskiego. W tym czasie w III Rzeszy panował spory zamęt w związku z nieudanym zamachem na Hitlera. Niemieckie władze obozowe tolerowały ruch sportowy, sądząc, że zmniejszy to liczbę ucieczek. Polskie władze w obozie zainspirował redaktor obozowego „Przeglądu Sportowego”, przedwojenny olimpijczyk, Zygmunt Weiss. Jako biegacz na 100, 200 i 400 m, reprezentował Polskę na olimpiadach w Paryżu 1924 i Amsterdamie w 1928. Drugim olimpijczykiem w obozie był jego kolega z AZS Warszawa, Henryk Niezabitowski, z wioślarskiej ósemki na Olimpiadzie w Amsterdamie. Polacy, pomimo trudnych warunków obozowych, przygotowali w niezwykle pomysłowy sposób wydarzenie sportowe dla szczególnej publiczności – pięciu tysięcy polskich oficerów, jeńców Grossborn.
Film z 1942 roku , widać koszary niemieckie………..za nimi w lesie był budowany obóz. Poligon wojsk niemieckich Gros Born 1942r.
W pobliżu Choszczna w Dobiegniewie znajduje się największy obóz jeniecki dla polskich oficerów
Odwiedziliśmy go z uwagi żołnierza Flotylli Pińskiej – jego nazwisko Kycia Michał Franciszek kmdr ppor. oficer Flotylli Pińskiej – nr 2716 w spisie jeńców Muzeum Dobiegniew, stopień obozowy 122/IXC.
Bardzo duża ilość eksponatów przybliża i pokazuje codzienne życie żołnierzy – jeńców wojennych.
Tak zakończyłem małą wycieczkę śladami jenieckich losów kmdr por.Romana Kanafoyskiego i innych podobnych miejsc.
Zbigniew Kratochwil ( 1913-2002).
Urodził się niedaleko Lwowa.
Inż. elektryk, specjalista budowy wielkich maszyn, przez długi czas główny inżynier zakładu Brown Boveri a później Zakładów Wytwórczych Maszyn Elektrycznych im. Wilhelma Piecka. W żychlińskiej fabryce pracował od 1938 do 1966 roku. Odszedł do Ministerstwa Nauki Szkolnictwa Wyższego i Techniki na stanowisko głównego specjalisty od spraw elektrotechniki. Zaliczał się do grona pracowników z najdłuższym stażem pracy.
Dr inż. Z. Kratochwil jest autorem książki „Technologia produkcji maszyn elektrycznych”, jednej z pierwszych książek z tej dziedziny w kraju.
To kilka suchych zdań o człowieku, który obracał się wokół nauk ścisłych – swą wiedzę i doświadczenie poświecił dla dobra żychlińskiej fabryki i jej pracowników.
Chciałem pokazać inne – nieznane pasje i zainteresowania inż. Zbigniewa Kratochwila.
Trzej bracia………..
Wspomnienie o jednym z braci – artyście malarzu Marianie Kratochwilu.
2002 r. wrzesień dar dla Biblioteki Uniwersyteckiej w Toruniu.
Zbigniew Kratochwil i jego córka Ewa Gubała z Warszawy podarowali obraz olejny Mariana Kratochwila oraz dokumentację archiwalną związaną z artystą. Dar zawiera listy Mariana do brata, dokumenty osobiste, fotografie rodzinne, nagrania filmowe, książki, katalogi i gipsową głowę przedstawiającą artystę.
Portret hiszpańskiego chłopa.
Galeria fotografii i prac Mariana Kratochwila.
Kwartalnik poświęcony polskiemu dziedzictwu historii i kultury Lwowa i Małopolski Wschodniej oraz ludziom związanym w przeszłości i współczesności z tamtą Ziemią. Ukazuje się od 1995 roku.
Złoczów, ulica Gliniańska”. Autor jest bratem świetnego malarza Mariana (zamieszkałego w Anglii) . Ojciec był sędzią, a w Złoczowie mieszkał z rodziną w latach 1905–1928. Autor urodził się w roku 1913.
Złoczów to jedno z ważniejszych miast Małopolski Wschodniej, choć pod względem wielkości nie należał do czołówki. Po Lwowie i dwóch innych miastach wojewódzkich, Stanisławowie i Tarnopolu, plasuje się grupa miast, których bogata historia szła w parze ze znaczeniem we współczesności, przerwanej w sposób nienaturalny II wojną światową. Takie miasta, jak Drohobycz i Borysław, Kołomyja, Sambor, Stryj, Brody i Złoczów, a zaraz potem Czortków, Gródek Jagielloński, Sokal, Rawa Ruska, Żółkiew, Brzeżany, Buczacz i całe mnóstwo mniejszych i najmniejszych, były pepinierą polskiej inteligencji, wcale nie tylko w skali regionalnej. Czy nie czujemy tego do dziś, jeśli nie w wymiarze ilościowym, to na pewno jakościowym, mimo upływu półwiecza?
Kratochwil maluje sceny z życia takiego właśnie miasteczka, zapamiętane przed siedmioma-ośmioma dziesiątkami lat, lub później zasłyszane. Opowiada o rodzinie i domu, o kolegach, znajomych i sąsiadach, o zabawach i wycieczkach, o najeździe bolszewickim 1920 roku i o mniejszościach narodowych, a wreszcie o losach złoczowian, wygnanych ze swojej „małej ojczyzny”.
W sumie dostaliśmy wartościowy dokument, spisany bez pretensji do wielkiej literatury. Bierzmy przykład i utrwalmy na papierze własne wspomnienia. Nie trzeba być do tego historykiem ani pisarzem. Podobnych dokumentów powinno powstać wiele. ……… Stefan Łukowski.
Musiało upłynąć kilkadziesiąt lat aby mogły ujrzeć światło dzienne……te trudne i dramatyczne historie z naszej Polskiej historii.
Podkamień koło Brodów.
Zbigniew Kratochwil.
Wspomnienie o malarzu M. Kratochwilu i prozaiku Leopoldzie Buczkowskim.
Zdjęcie Wiktora z okresu nauki w Szkole Handlowej w Łowiczu.
Każdy z nas dostaje na gwiazdkę i pod choinkę prezenty. Strona o historii naszego miasta , którą staram się prowadzić również dostała prezent w postaci fotografii.
Darczyńca wspaniale wyczuł ten świąteczny akcent i sprawił tym ogromną radość.
………..niech ta pamiątka, która należy do wszystkich mieszkańców miasta a w szczególności jest dedykowana dla młodzieży chociaż przez noc pozostanie nierozpakowana.
Wiktor Kwarciński urodzony 4 stycznia 1895 roku – Żychlin .
Zmarł 15 sierpnia 1916 roku w szpitalu rezerwowym 12/IV w Chełmie. Pochowany w Chełmie w dniu 16 sierpnia 1916 roku. Pośmiertnie awansowany do stopnia podporucznika i odznaczony Virtuti Militari V klasy i Krzyżem Niepodległości.
Postać Wiktora Kwarcińskiego odnalazłem na stworzonej i prowadzonej przez Pana stronie „Historia Żychlina”. Jestem zaszczycony i wzruszony odnalezieniem wiadomości o swoim przodku.
Marek Kwarciński.
http://zychlin-historia.com.pl/?p=4229
………kim był Norwid?……… Mieczysław Norwid-Neugebauer – to późniejszy generał dywizji Wojska Polskiego.
Zanim przybliżę historię naszego bohatera, opowiem o Nim ciekawostkę zapisaną w przepastnej Księdze Historii 6 Pułku Piechoty Legionów. To ukazuje jego charakter i młodzieńczą odwagę.
Jest rok 1915 – Wołyń na kresach Rzeczpospolitej. Odwiedziny Komendanta Piłsudskiego i pułkowe zawody strzeleckie. Na placu „boju” pozostał ppłk Norwid i…….. nasz młody chorąży Wiktor Kwarciński. Historykowi i pułkowemu pisarzowi nie wypadało napisać KTO zwyciężył i w elegancki sposób pozostawił to milczeniem. Kim był zwycięzca?………. proszę się domyśleć :).
Wiktor Kwarciński.
Urodzony w dniu 4 stycznia 1895 roku w Żychlinie pow. Kutno.
Syn Aleksandra Longina i Julii Rozalii z Rudzińskich.
Ukończył szkołę handlową w Łowiczu.
Szkoła Handlowa w Łowiczu 1907-1910 rok. To jego przyjaciele i rówieśnicy.
Kończy również Średnią Szkołę Mechaniczno – Techniczną w Warszawie.
Od 1912 roku należy do Polowej Drużyny Sokolej – kończy kurs podoficerski.
Polowe Drużyny Sokole miały za cel przygotowanie młodzieży do walki z Rosjanami i pozostawały
pod wpływem ideologii krakowskiego komendanta tej organizacji – Józefa Piłsudskiego.
Ćwiczenia polowe młodych „Sokolników”.
Należał do Związku Strzeleckiego.
Związek Strzelecki powstał w kwietniu 1910 r. we Lwowie, jako stowarzyszenie prowadzące przysposobienie wojskowe dla młodzieży polskiej. Wykorzystując obowiązujące przepisy Józef Piłsudski przeszkolił do sierpnia 1914 r. ponad siedem tysięcy członków Związków Strzeleckich. Strzelcy stali się żołnierzami polskimi i stanowili znaczącą część kadr odrodzonego Wojska Polskiego.
Na początku XX wieku, Polska była jeszcze podzielona i rządzona przez trzech zaborców: Rosję, Prusy i Austrię. Młodzi Polacy ze wszystkich zaborów wiedzieli, że w świecie zachodzą wielkie zmiany i chcieli być gotowi, kiedy nadejdzie godzina, by wziąć odpowiedzialność za losy Polski. Spotykali się, dyskutowali, działali w różnych organizacjach. Niektóre organizacje działały otwarcie a inne w tajemnicy przed władzami, szczególnie w zaborach rosyjskim i pruskim, gdzie mowa polska była surowo zwalczana w szkołach i urzędach państwowych. Były tajne związki różnej orientacji politycznej dążące do odzyskania niepodległości Polski, jawne organizacje, jak propagujące tężyznę fizyczną i dyscyplinę towarzystwo gimnastyczne „Sokół”.
Od roku 1912 pojawiły się zalążki munduru w organizacjach niepodległościowych w Galicji.
Po wybuchu wojny we wrześniu 1914 roku Wiktor Kwarciński wstąpił do Legionów Polskich.
Rozpoczął służbę w 2 baonie 3 Pułku Piechoty.
Uczestniczył w działaniach II Brygady. Służył jako szeregowiec, potem awansował na podoficera. Od 21 stycznia 1915 roku pełni funkcję instruktora szkoły podoficerskiej. Odznaka Szkoły Chorążych Legionów polskich.
Po utworzeniu w lipcu 1915 roku 6 Pułku Piechoty Legionów Polskich rozkazem Komendy Garnizonu z 3 sierpnia 1915 roku zostaje do niego przydzielony jako aspirant oficerski.
12 września 1915 roku razem z pułkiem chor. Wiktor Kwarciński wyrusza na front.
Chor. Wiktor Kwarciński jest żołnierzem jedynego oddziału w Legionach Polskich, na którym powiewa sztandar Rzeczpospolitej Polskiej.
11 listopada 1915 roku awansowany do stopnia chorążego piechoty, pełni funkcję komendanta plutonu w 6 kompanii 6 Pułku Piechoty. 15 lutego 1916 roku odznaczony srebrnym medalem waleczności II klasy.
Wiadomości Polskie z 11 marca 1916roku. (strona 10 odznaczenia za waleczność 6 PP Legionów Polskich – srebrny medal II kl. za waleczność – Wiktor Kwarciński).
Sportowe zawody strzeleckie w obecności Komendanta Józefa Piłsudskiego. Przed tarczą strzelniczą pozostał ppłk. Norwid (dowódca 6 Pułku) i chor. Wiktor Kwarciński.
Szósty od lewej ppłk. Mieczysław Norwid-Neugebauer.
Komendanci pułków Legionów Polskich. Stoją od lewej: rtm. Filip Kochański, ppłk Marian Januszajtis, ppłk Henryk Minkiewicz, mjr Leon Berbecki, mjr Władysław Belina-Prażmowski, ppłk Mieczysław Norwid-Neugebauer, nn, ppłk Edward Śmigły-Rydz, mjr Ottokar Brzoza, mjr Andrzej Galica – Wołyń, 14 marca 1916 r.
Wiadomości z pól bitew dochodziły bardzo powoli… 26 maj 1917 w Gazecie Lwowskiej. (odznaczony chor. Wiktor Kwarciński).
Ciężko ranny 5 lipca 1916 roku pod Polską Górą (przestrzał prawego uda) zwanej Bitwą pod Kostiuchnówką.
Historia 6 Pułku Piechoty Legionów . W dwu tomach znajdujemy opis, jak przez szereg walk szedł Pułk do swego celu – Polski niepodległej. Za swą żołnierską służbę otrzymał Virtuti Militari.
Podpisano – M.NORWID-NEUGEBAUER. Gen.DYW. I INSP. ARMII.
Z kilkuset stron historii 6 Pułku Piechoty Legionów umieściłem – Historię Pułku podpisaną przez jego dowódcę. Apel Poległych (chor. Wiktor Kwarciński), zdjęcie naszego bohatera, listę (chor. Wiktor Kwarciński), listę odznaczonych Medalem Waleczności II Klasy (chor. Wiktor Kwarciński), wspomnienie tych, którzy odeszli (wymieniony chor. Wiktor Kwarciński).
II Tom Historii 6 Pułku Piechoty Legionów. ROK BOJÓW NA POLESIU 1915-1916.
Zamieściłem tu Opis Bitwy podczas której został ranny chor.Wiktor Kwarciński ( jest wymieniony w tekście), piękne wspomnienie o chorążym Wiktorze Kwarcińskim i jego waleczności, Lista Poległych, Lista Oficerów w dniu wymarszu w pole 12.IX .1915 rok (II Baon), wykaz odznaczonych (chor. Wiktor Kwarciński).
Ostatni rozkaz umierającego chor. Wiktora Kwarcińskiego został wykonany przez dowódcę Pułku.
Zmarł 15 sierpnia 1916 roku w szpitalu rezerwowym 12/IV w Chełmie.
Na Axis History Forum 25 lutego 2007 roku zadano pytanie.
michael mills wrote:By the way, the object on Schmidt’s desk can hardly be a real skull, it is far too bright and shiny. I have seen real skulls on the desks of medical students, and they are invariably a dull brown in colour.
I would say that what Schmidt has on his desk is an alabaster model of a skull, of the sort used for teaching anatomy.
The caption below one of the photos from Schmidt’s album: ” szczatki z rozkopanego polskiego cmentarza w Zychlinie” what means: „the remains from digged up polish cemetery in Zychlin”. There is in the picture man keeping white skull and bones. So, the skull on picture is probably from some polish cemetery in central Poland (may be Zychlin). Schidt’s „hobby” was also to make autopsy of his victims, for example mr Nowicki, the polish patriot.
Litzmannstädter Zeitung 30 Juli 1942. Tekst w prawym górnym rogu.
Dziś na spotkaniu TMHŻ usłyszeliśmy od Pana Jerzego Banasiaka krótkie i szczątkowe informacje na ten temat.
Jan Stodulski po wyroku śmierci został najprawdopodobniej ścięty w Forcie VII w Poznaniu.
Nazwisko Niemki to Mila Blechowa. Jaką niezgodność mamy w tekstach powyżej?
Niemiecka prasa twierdzi, że Niemka była mężatką, a jej mąż był na wojnie. Pan Jerzy Banasiak jest pewny, że kobieta ta była wdową. Czy tak niemiecki okupant ustami gazet dbał o czystość niemieckiej rasy?
Była córką żychlińskiego policjanta Tyszera, narodowości niemieckiej lub ukraińskiej ( znał dobrze obydwa języki). W styczniu 1945 roku przed wejściem Rosjan do naszego miasta policjanci Tyszer i Modest uciekali przed rosyjskimi żołnierzami. Modest został zabity w pobliżu baraków, które znajdowały się za budynkami obecnego Zespołu Szkół Zawodowych. Losy Tyszera są nieznane.
Od 1939 do 1945 gilotyna w Polsce była stosowana na ziemiach wcielonych do III Rzeszy (między innymi Kraj Warty). W Poznaniu gilotyna znajdowała się i była używana do egzekucji w Forcie VII, który był pierwszym na ziemiach polskich okupowanych przez III Rzeszę obozem koncentracyjnym, a potem więzieniem policyjnym gestapo i obozem przejściowym.
Czy wpis dotyczy historii naszego miasta? …..jest na pewno związany z nieznanym losem i wojenną tragedią jednego z naszych mieszkańców – 25 letniego chłopaka…..wtedy napewno mężczyzny doświadczonego działaniem niemieckiego aparatu przemocy i zagład….. pada tu tylko Jego nazwisko i niemiecki ksiądz …. ale w jakże pięknym kontekście…. musiała być „miłość” – dziewczyna i za chwilę żona – obrączki – głębokie spojrzenia w oczy i uśmiech….. a dookoła szalał terror , zniszczenia i śmierć.
……….Dziś dla nas sytuacja nie do wyobrażenia !……. Stefan wziął dłoń Janiny i poszli… czy Anioł ich wyprowadził i przeżyli to piekło???
Wspomnienia z pamiętnika ks .Paula Peikerta…….. Breslau 15 marzec 1945 rok…… godzina 18″30 – 22″00.