Historia Żychlina
Zwiastun kolejnych historii o lekarzach z września 1939 roku.
Drugi od lewej – po prawej i lewej dłoni bracia. Był u nas w 1939 roku….później Tanzania i okolice Oxfordu jako lekarz i obywatel brytyjski.
……….. kolejna ciekawa i znana w polskim środowisku lekarskim postać. Oto urywek z Jego pamiętnika……
„Komendant potraktował mnie jako oficera-jeńca i tłumaczył się, że nie może dać mi do dyspozycji swego wozu, ale wystawi mi glejt na przejazd kolejowy. Uczynił to wszystko na oficerskie słowo honoru, że wrócę.
Gdy wysiadłem z pociągu w Żychlinie, w pełnym umundurowaniu wojskowym z dystynkcjami oficerskimi i z opaską Czerwonego Krzyża na ramieniu, zapanowała na dworcu konsternacja. Wpierw u żandarmów niemieckich, którzy po okazaniu przepustki przepuścili mnie, a potem wśród ludności cywilnej, widzącej umundurowanego oficera polskiego idącego swobodnie i samotnie”.
Historia wydaje się niesamowita………. ale nikt do dziś jej nie podważył.
………..następne opowiadanie i historia tego lekarza i żołnierza jest tragiczna i wstrząsająca , ale zapisana złotymi zgłoskami na kartach naszej walki z niemieckim okupantem.
Zginął zamordowany mając niespełna 35 lat. Głowę doktora Niemcy wstawili do słoja ze spirytusem z naklejoną informacją w jęz. niemieckim „Kopf eines intelligenten polnischen Massenmorders” (pol. „Głowa inteligentnego polskiego masowego mordercy”).[1]
………..Kim był i co uczynił aby niemiecki okupant wydał taki wyrok?
Oto Jego córki……. dlaczego nie umiały mówić po polsku? , językiem Ich ojca – polskiego patrioty, żołnierza i lekarza ze szpitala w Dobrzelinie.