Archiwum kategorii ‘Dobrzelin i jego ciekawe historie.’
Przeglądasz archiwum kategorii Dobrzelin i jego ciekawe historie..
Przeglądasz archiwum kategorii Dobrzelin i jego ciekawe historie..
Jest rok 1932 – Chojno w powiecie szamotulskim . Tomasz Kozielski dyrektor cukrowni w Żychlinie kupuje dla swej żony Kazimiery i dwóch synów gospodarstwo rolne i młyn wodny w Chojnie o powierzchni 16 ha. ..…tak zaczyna się kolejny etap w życiu Tomasza Kozielskiego.
Młyn wodny w Chojnie . Synowie Lech i Janusz przystąpili do gruntownej modernizacji młyna. Byli to ludzie bardzo inteligentni i lubiani przez mieszkańców Chojna oraz okolicznych klientów młyna.
Kazimiera i Tomasz Kozielscy mieli sześcioro dzieci.
Córki:
Bolesławę – …….
Helenę – Helena Vogt Kozielska , w 1939r. wyszła za mąż za obywatela Szwajcarii W. Vogta (przedstawiciela handlowego koncernu Brown Boveri).
oraz synów: Lecha, Mariana, Janusza i Henryka.
Jak rodzina podzieliła się rolami i obowiązkami aby pogodzić pracę seniora rodu Kozielskich p. Tomasza , który pracował w Cukrowni Dobrzelin a zarządzaniem i dbaniem o nowy nabytek w dalekim Chojnie?
W Chojnie z matką – Kazimierą Kozielską pozostali synowie Janusz i Lech…. natomiast z ojcem w Dobrzelinie Marian i Henryk. Córki pozostały razem z matką.
Tomasz Kozielski pełniąc funkcję dyrektora cukrowni przyjeżdżał do nich od czasu do czasu.
Lech Kozielski – uczestnik od stycznia 1919r w Powstaniu Wielkopolskim w szeregach 14 Dywizji Piechoty Wielkopolskiej/1 Dywizji Strzelców Wielkopolskich. Za męstwo i wybitne czyny na polu chwały nagrodzony został dwukrotnie „Krzyżem Walecznych”: w 1920r i w 1921r. Następnie za udział w wojnie 1922r. Naczelnik Państwa i Naczelny Wódz nadał bombardierowi Lechowi Kozielskiemu 14 pal. order „VIRTUTI MILITARI”.
Janusz Kozielski ur. 07.02.1912 r. w Brześciu Kujawskim. Zmobilizowany do wojska w 1939 roku . Po wyjściu z niewoli dołącza do rodziny, która po opuszczeniu Chojna przed Niemcami schroniła się w Żychlinie u Heleny – Vogt Kozielskiej , która w 1939r. wyszła za mąż za obywatela Szwajcarii W. Vogta (przedstawiciela handlowego koncernu Brown Boveri)- ( temat na kolejną historię związaną z Żychlinem). Janusz Kozielski zmarł 15 maja 1948 – miał 36 lat. Spoczywa na cmentarzu w Chojnie.
Rodzina Kozielskich. Ojciec i czterech synów.
Od lewej….. Janusz , Lech……Tomasz Kozielski ……. Marian , Henryk.
Henryk – pierwszy z prawej – najmłodszy – Henryk Kozielski brał udział w Wojnie Obronnej 1939r. Walczył w szeregach Armii Poznań w Bitwie nad Bzurą i w Obronie Warszawy, w której został ciężko ranny. Do końca życia miał odłamki granatu w nodze.
„ Dziś rozmawiałem z bardzo starszą Panią….. jedyną żyjącą osobą pamiętającą Henryka……co powiedziała???????…..
…….był cudownie piękny i przystojny………byłam za młoda aby go kochać……ale na tyle dorosła aby się w nim „podkochiwać” , mimo swojego młodzieńczego wieku ……… powiedziała to rozmarzonym głosem……..”
Gdzie mieszkał w latach 30tych , w Dobrzelinie senior rodu Kozielskich Pan Tomasz Kozielski?
Dobrzelin – Mizerki.
(……..dalej moje wiadomości są bardzo skąpe…. !!)
Dobrzelin – droga na Drzewoszki – budynek w głębi po lewej stronie. To tu mieszkał Tomasz Kozielski z synem Marianem.
Mieszkała tu również Maria Mazowiecka………… dziś we wspomnieniach starszej Pani…… To była piękna kobieta i wzajemna miłość.
Maria Mazowiecka – późniejsza Maria Kozielska. Są dwa zdjęcia tej pięknej pary. Zdjęcie w bajkowej białej sukni ślubnej jest w Szwajcarii – na obecną chwilę jest nie do odzyskania.
Maria Kozielska 22 kwietna 1930 roku w Kole , urodziła syna – Wojciecha , Jerzego Kozielskiego.
Zmarła 15.05.1930 roku . …… powtarzam słowa starszej Pani…..” cierpiał i tęsknił”……bardzo się zmienił.
Figurę pięknego Anioła , która jest na cmentarzu w Żychlinie ufundował ojciec Mariana i teść Marii , Pan Tomasz Kozielski.
Marian Kozielski – mąż Marii zmarł 15 czerwca 1936 . …… spoczywają razem i blisko , marzyli o życiu , które zostało niespodziewanie przerwane …… ,nie wszystkie radości zdążyli przeżyć.
Zapalmy symboliczną lampkę i spróbujmy pomóc Organizatorom dzisiejszej kwesty aby przywrócić piękno tego pomnika. Tomasz Kozielski zmarł 3 lutego 1938 roku. Jego grób jest bardzo blisko synowej i syna……pamiętajmy i o Nim.
Zdjęcie poniżej jest podarunkiem i podziękowaniem dla Organizatorów tej pięknej inicjatywy . Strona „zychlin-historia.com.pl” dziękuje wszystkim osobom , które w przeciągu 12 godzin pomogły odnaleźć tę fotografię.
MARIA I MARIAN KOZIELSCY.
Opisałem historię pięciu lekarzy , którzy ratowali w szpitalu w Dobrzelinie życie żołnierzy września 1939 roku. Na maleńkim skrawku ziemi pozostali Ci, którym nie można było dopomóc i odeszli na wieczną wartę dla Ojczyzny.
Poniżej zamieszczam dwa unikalne zdjęcia zrobione wiosną 1940 roku na kolorowej kliszy aparatem fotograficznym Leica przez Wilhelma Brauera.
Nowy cmentarz i opustoszały szpital.
Kim był Pastor Wilhelm Brauer?
Zastanawiałem się jaką fotografią zakończyć ten wpis?
……….nie wszyscy polscy żołnierze dostali się do niewoli i oflagów, nie wszyscy przebili się w kierunku Warszawy .
Tak zakończyła się heroiczna Bitwa nad Bzurą. ( autorem tego zdjęcia NIE JEST Wilhelm Brauer).
Opisując życiorys dr Franciszka Witaszka, lekarza z Poznania, który ratował i leczył żołnierzy września 1939 roku z terenów walk nad Bzurą i najbliższych nam okolic w szpitalu w Dobrzelinie zainteresowała mnie historia jego córki Alodii Witaszek. Była u nas wraz z rodziną kilkanaście dni jako kilkuletnia dziewczynka. Po zamordowaniu ojca przez Niemców napisałem, że została ukradziona przez Hitlera………. .
Przybliżę jej dalsze losy słowami Pana Andrzeja Nowaka , finalisty Nagrody Literackiej „Nike” 2008 za książkę „Obwód głowy”.
……..”Bo moja polska głowa nie spodziewała się, że ktoś porwany matce przez nazistów i podarowany bezdzietnej Niemce może potem tę Niemkę szanować, a nawet kochać. Że Alodia będzie kochać i swoją prawdziwą matkę, i Mutti. Że obie matki się zaprzyjaźnią. Świat jest zbyt bogaty, żeby go upraszczać”.
Alodia Witaszek (Alice Wittke) i jej niemiecka Mutti.
Alodia zostałą uczestnikiem zbrodniczego planu „Lebensborn” (niem. Źródło życia) – instytucja niemiecka oficjalnie funkcjonująca jako opiekuńczo-charytatywne stowarzyszenie „Lebensborn e.V.” (niem. Lebensborn eingetragener Verein, pol. stowarzyszenie zarejestrowane „Źródło życia”), która funkcjonowała w strukturach organizacyjnych SS. Została powołana na mocy rozkazu Reichsführera-SS Heinricha Himmlera w 1936 roku. Statut został przyjęty oficjalnie 12 grudnia 1935. Prezesem stowarzyszenia został Heinrich Himmler. ……….. PLAN LEBENSBORN.
Rok 1947 rodzina Witaszków znowu razem.
„Urodzeni dla Rzeszy ” film o polskich dzieciach w zbrodniczych planach niemieckich min. opowieść Alodii Witaszek.
Urodzeni dla Rzeszy cz. 1
Urodzeni dla Rzeszy.. cz. 2
Jak w interesujący sposób opisać w kliku zdaniach życiorys, losy wojenne, tragiczne wydarzenia z życia lekarza , który pomagał polskim żołnierzom rannym w okolicach Żychlina, Kutna i z okolic walk nad Bzurą we wrześniu 1939 roku?
Zacznę od wypowiedzi córki Franciszka Witaszka – Marii Jolanty Witaszek Malinowskiej z dn.23/06/2008 r.
Pierwsza od prawej Maria (rodzice mówili do Niej Mariola), miała wtedy 11 lat. ( Pani Maria zmarła w sierpniu 2013r.)
” Podczas pogrzebu dr Witaszka 25 listopada 1945r do rodziny podszedł Marian Szlegel. – kelner, któremu udało się uciec z Fortu VII. Bardzo przepraszał, że zapomniał formułki, którą więźniów w celi uczył Witaszek. Jeśli, któremuś uda się przeżyć to ma ją przekazać polskim naukowcom. Formułka ta dotyczyła produkcji leku, który z dobrym skutkiem zapobiegał gangrenie u żołnierzy rannych w bitwie nad Bzurą a leczonych w szpitalu polowym Dobrzelin – Grabów. W Instytucie Sikorskiego w Londynie znajduje się dokument wskazujący na nieporównywalnie małą ilość zgonów w tym szpitalu.
Preparat ten Witaszek zastosował także w czasie okupacji u osób będących w agonii na skutek ropnego zapalenia otrzewnej”.
Kim był dr Franciszek Witaszek?
Krótki życiorys do września 1939 roku.
II wojna światowa
W kampanii wrześniowej 1939 roku dr Witaszek nie brał udziału, gdyż nie został zmobilizowany z uwagi na wadę serca, ale – zgodnie z wojskowym rozkazem – podjął ewakuację zakładu „Catgut Polski” w rejon Centralnego Okręgu Przemysłowego. Podczas podróży transport kolejowy, którym ewakuował się z Poznania wraz z rodziną, został zbombardowany pod Kutnem.
Dotarli pod Żychlin – dalej tory były zbombardowane. Tam po raz pierwszy zobaczyli niemieckich żołnierzy. „Wstrząs był okrutny. Zupełnie jakby coś drogiego umarło” – napisze pół wieku później Halina Witaszek. Dziewczynki wyrzuciły cukierki, które dali im żołnierze Wehrmachtu w Dobrzelinie.
Wówczas dr Witaszek zgłosił się jako lekarz do znajdującego się w pobliżu 160-łóżkowego wojskowego szpitala polowego w Dobrzelinie koło Żychlina, w którym pracował aż do dnia dalszej ewakuacji tego szpitala.
Był w Dobrzelinie z całą rodziną – żoną Haliną, Marią (Mariolą), Iwoną i Alodią. W październiku (po powrocie do Poznania) 1939 urodziła się jeszcze Daria, a w 1942 Krzysztof. Była więc tu w Dobrzelinie pięcioletnia wówczas Alodia (po prawej na zdjęciu poniżej), o której kilka dni temu pisząc zadałem pytanie…… dlaczego nie umiały mówić po polsku? językiem Ich ojca – polskiego patrioty, żołnierza i lekarza ze szpitala w Dobrzelinie?
Historia wielu polskich dzieci i przerażająca odpowiedź – zostały……….
Do Poznania powrócił wraz z rodziną 1 października 1939 roku i otworzył prywatną praktykę lekarską tylko dla Polaków, zyskując wielką popularność wśród mieszkańców Poznania jako lekarz nie tylko leczący bezpłatnie ubogich mieszkańców miasta (rowerem dojeżdżał do najodleglejszych nawet dzielnic miasta), w tym także przeprowadzający potajemnie szczepienia Polaków przeciwko szerzącym się wówczas chorobom zakaźnym, ale również jako lekarz-społecznik, organizujący szeroką akcję pomocy materialnej dla najuboższych jego mieszkańców. Nadano Mu nawet z tego powodu przydomek „drugi Marcinkowski”.
Jesienią 1939 po powrocie do Poznania został zaprzysiężony do organizacji Ojczyzna przez por. Stefana Adama Schmidta. W końcu 1939 został zaprzysiężony do Służby Zwycięstwu Polsce przez por. Czesława Surmę. Od jesieni 1939 będąc osobistym lekarzem biskupa Walentego Dymka współpracował z nim w tworzeniu Kościoła Podziemnego.
W marcu 1940 ppłk Rudolf Ostrihansky powołał Pierwszą Komendę Poznańskiego Związku Walki Zbrojnej (ZWZ). W skład Komendy Okręgu wszedł m.in. Franciszek Witaszek. Wówczas ponownie został zaprzysiężony przez Ostrihanskyego i mianowany do stopnia kapitana czasów wojny. Komenda Okręgu zawierała wszystkie piony organizacyjne ZWZ a Witaszkowi powierzono dowodzenie III Wydziałem sanitarnym.
Rozkazem płk. Roweckiego z 20 kwietnia 1940 r. z ZWZ wyodrębniony został Związek Odwetu jako osobny pion sabotażowo-dywersyjny do prowadzenia walki bieżącej i posiadający własną sieć łączności. W czerwcu 1940 Witaszek został Pierwszym Szefem Związku Odwetu Okręgu Poznań. Okręg Poznań obejmował tereny Wielkopolski wcielone do III Rzeszy Niemieckiej.
Władze okupacyjne zezwoliły dr. Witaszkowi na prowadzenie praktyki lekarskiej dla Polaków, dlatego mógł ich leczyć i potajemnie szczepić przeciw chorobom zakaźnym. Przyjmowanie pacjentów w gabinecie lekarskim i wizyty domowe ułatwiały mu działalność konspiracyjną i stanowiły przykrywkę do wykonywania rozkazów ppłk. Franciszka Niepokólczyckiego, któremu bezpośrednio podlegał.
Wskutek denuncjacji i dekonspiracji przez gestapo organizacji „Witaszkowców”, dr Franciszek Witaszek został aresztowany przez gestapo wraz z innymi członkami Związku Odwetu 25 kwietnia 1942 roku.
W kwietniowy, zimny dzień 1942 r. do gabinetu lekarskiego przy ul. Wrocławskiej 5 w Poznaniu wkroczyło kilku rosłych mężczyzn w skórzanych płaszczach i kapeluszach. Po chwili wyprowadzili trzech lekarzy i ich pacjentów – wszyscy wsiedli do zaparkowanych przed domem czarnych samochodów. Auta zatrzymały się dopiero przed budynkiem gestapo na Ratajczaka (Ritterstrasse).
Z tamtego dnia Maria, najstarsze dziecko Haliny i Franciszka Witaszków, zapamiętała „poranne prośby ojczulka, żeby mamunia nie przychodziła tym razem do jego gabinetu. Ale mama nie posłuchała”.
Wieczorem do mieszkania Witaszków ktoś przyniósł wiadomość, że „rodzice przyjadą do domu za jakiś czas, bo na razie nie mogą wrócić”.
Halina Witaszek powróciła do swoich dzieci dwa tygodnie później. Twarz męża zobaczyła dopiero trzy lata później, na zdjęciu w poznańskim Zakładzie Medycyny Sądowej – głowa doktora spoczywała w słoju z formaliną.
Po ośmiomiesięcznym śledztwie i torturach najpierw w siedzibie Gestapo (obecnie „Dom Żołnierza” na rogu ul. Niezłomnych i ul. Królowej Jadwigi), A POTEM W FORCIE VII , w słynnej celi 66 (pozbawiona okien betonowa klatka), został skazany przez Policyjny Sąd Doraźny w Poznaniu na karę śmierci przez ścięcie.
Jesienią 1942 r. w Forcie VII pojawiła się wysoka komisja Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy z Berlina. Witaszkowi gestapowcy podsunęli propozycję: wyjazd i osiedlenie się z rodziną, w dobrych warunkach w Niemczech, w zamian za pracę dla III Rzeszy. Odmówił.
Stracony w bunkrze nr 58 Fortu VII w Poznaniu w dniu 8 stycznia 1943 roku wraz z innymi 30 „Witaszkowcami”, wśród których było 6 kobiet.9 Oczekując na egzekucję, „Witaszkowcy” śpiewali hymn narodowy.10 Zginął, mając niespełna 35 lat.
Głowę doktora Niemcy wstawili do słoja ze spirytusem z naklejoną informacją w jęz. niemieckim „Kopf eines intelligenten polnischen Massenmorders” (pol. „Głowa inteligentnego polskiego masowego mordercy”).[1]
Głowy czterech straconych w styczniu 1943 r. konspiratorów odnaleziono w poznańskim Zakładzie Medycyny Sądowej przy ul. Śniadeckich. Na żądanie niemieckich profesorów po egzekucji w Forcie VII głowy obcięto gilotyną i przeznaczono do celów badawczych. Głowę Franciszka rozpoznał woźny zakładu, który znał doktora przed wojną.
W marcu 1943 roku żonę Franciszka Witaszka, Halinę zesłano do obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, a ich dzieci: pięcioletnia Alodia i trzyletnia Daria zostały wysłane do obozu koncentracyjnego dla dzieci w Łodzi. Po przejściu selekcji rasowej zostały poddane germanizacji w ośrodku organizacji Lebensborn tzw. „Gaukinderheim” w Kaliszu.[2] W połowie stycznia Alodia i Daria zostały wysłane do innego ośrodka Lebensborn o nazwie „Pommern” w Połczynie-Zdroju gdzie zmieniono im nazwisko na Wittke. Niemcy sfałszowali metryki dzieci zmieniając miejsce urodzenia na Niemcy i jako „dzieci niemieckie” zostały przekazane do adopcji niemieckim rodzinom. Alodię „Wittke” oddano rodzinie Wilhelma Dahla w Stendal w Meklemburgii, a Darię rodzinie Edmunda Schoeln z Weitra w Austrii. Pozostałą trójkę dzieci Witaszków: dziewięcioletnią Mariolę, siedmioletnią Iwonę i rocznego Krzysztofa ukrywali członkowie rodziny.
Halina Witaszek przeżyła wojnę i odzyskała po wojnie swoje dzieci.
Halina Witaszk wróciła do Poznania z Ravensbruck 18 maja 1945r. Poszła wprost do willi na Senatorską 5, ale zamiast męża i dzieci zastała tam rosyjskie wojsko. Willa była okradziona przez Polaków i zdewastowana. Od sąsiadów dowiedziała się, że dwie córki zostały zabrane przez gestapo.
U rodziny w Ostrowie odnalazła tylko Mariolę, Iwonę i Krzysia. – Było wcześnie rano. I jaki krzyk! Wszyscy w koszulach biegli przywitać się z mamą! – opowiada dziś Mariola. I tylko mały Krzyś nie mógł zrozumieć, dlaczego do nieznanej mu kobiety ma mówić „mamo”. Mamą była przecież ciocia. „Mamunia prosi, żeby mamunia przyszła do mamuni” – mówił na wszelki wypadek. Alodia i Daria odnalazły się w Niemczech po długich poszukiwaniach pod koniec 1947 r. Mówiły tylko po niemiecku, a po powrocie do Polski planowały nawet ucieczkę do nowych matek. Minęło wiele lat, zanim odnalazły się w ojczystych stronach.
Ówczesne władze Halinie Witaszek oraz dzieciom aż do 2 listopada 1954 r. nie pozwalały zamieszkać w Poznaniu, ponieważ „dr Franciszek Witaszek nie pracował dla Polski Ludowej”.
Poznań uczcił Jego pamięć w dniu 25 listopada 1945 roku, kiedy to nieprzebrane tłumy wypełniły Plac Wolności, skąd ruszyły w kondukcie pogrzebowym na cmentarz wojskowy na stokach Cytadeli.
Ktokolwiek spotkał się dr Witaszkiem w czasie okupacji, wspominał Go jako niezwykle żarliwego patriotę, szlachetnego człowieka o gorącym sercu i kryształowym charakterze.
Odznaczenia
Drugi od lewej Franciszek Witaszek.
Miasto Poznań swojemu bohaterowi. Tablica w Zamku Cesarskim w Poznaniu.
Śmigiel – tablica pamiątkowa w 60-tą rocznicę śmierci, upamiętniająca miejsce urodzenia i zamieszkania dr. med. Franciszka Witaszka ur. 04.09.1908 r., żołnierza Armii Krajowej, działacza społecznego, harcerza, który zginął w Forcie VII w Poznaniu 08.01.1943 r. (tablicę ufundował Krąg Starszych Harcerzy Seniorów 11.11.2003
„Fuhrers Geschenk-audycja o germanizacji polskich dzieci”
Na stronie Polskiego Radia: pod numerem 11 można posłuchać archiwalnej audycji, której bohaterkami są min.żona dr. Witaszka, Halina oraz córki Alodia i Daria. Tytuł tej audycji „Fuhrers Geschenk – audycja o germanizacji polskich dzieci”
W końcu nasza mała grupa dotarła do Dobrzelina pod Żychlinem. Fragment wspomnień lekarza z września 1939 roku.
………….fragment wspomnień dr Wiktora Degi – „Sytuacja naszego szpitala w Dobrzelinie zmieniła się zasadniczo, gdy pewnego dnia zgłosiła się grupa sióstr zakonnych, Elżbietanek, które wraz przełożoną uciekły na wozie konnym z Poznania”.
Kim była siostra zakonna – Elżbietanka z Poznania?……..
A oto Jej fragment zeznań podczas ustalania okoliczności i daty śmierci starszego szeregowca /bombardiera Feliksa Kleina żołnierza września 1939 roku w Dobrzelinie.
W roku 1946 przed Sądem Grodzkim w Starogardzie Gdańskim odbyły się dwie rozprawy celem uznania Feliksa za zmarłego. Zacytuję fragment zeznań:1. Anastazja Marszałkowska -siostra Amata ze Szpitala SBP Elżbietanek w Starogardzie. Zeznawała w dniu 4.12.1946 roku. „W czasie od 17 września 1939r. pełniłam funkcję siostry pielęgniarki w szpitalu wojskowym w Dobrzelinie koło Kutna, urządzonym w czasie działań wojennych w szkole. Do szpitala tego przywieziono ciężko rannego Feliksa Kleina, którego osobą zainteresowałam się dlatego, ze kiedyś przedtem pielęgnowałam jego brata w Toruniu. Klein był ranny w pierś i nogi, zmarł w tymże szpitalu na moim oddziale, ale w którym miesiącu i dniu śmierć nastąpiła, tego nie pamiętam.” |
Dr Wiktor Dega wspomina Elżbietanki ………. siostra Amata kilka lat później opowiada o szpitalu w Dobrzelinie.
Podobna historia – szpital polowy w Dobrzelinie – dr Wiktor Dega – siostra Amata i okoliczności śmierci polskiego żołnierza.
Strzelec Antoni Niciejewski ( 1913 – 1939r.)
Ciężko ranny w prawe ramie i pierś, w wyniku wybuchu bomby. Umiera w szpitalu polowym w Dobrzelinie koło Żychlina.
Oto wpis z 24.06.2011r. Pana Wojciecha Kożuszka na stronie http://www.szynkielow.amr.pl
Temat ś.p. Antoni Niciejewski
Strzelec Antoni Niciejewski został ciężko ranny w okolicach Żychlin – Dobrzelin w samym środku Bitwy nad Bzurą i trafił do zaimprowizowania szpitala polowego Wojska Polskiego w Dobrzelinie obok cukrowni między innymi pod opiekę ś.p. kapitana prof. dok med. Wiktora Degi ( 1896 – 1995 ) – późniejszej sławy w dziedzinie ortopedii oraz ś.p. siostry Amaty ( Anastazja Marszałkowskiej ) ze Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety. Sądząc po dacie śmierci ( 16.09.1939 ) szpital był wtedy jeszcze w polskich rękach. Szpital został zajęty przez Niemców 17.09.1939 roku i przemianowany na szpital polskich jeńców wojennych, a komendantem szpitala został Hauptmann Vogt. Ze względu na panujący chaos i szybko zmieniającą się sytuację dokumentacja polskiego szpitala się nie zachowała. Polski personel medyczny przestrzegał „Konwencji Genewskiej” i opiekował się w czasie bitwy nie tylko polskimi żołnierzami, ale także niemieckimi.
Poznańska młodzież przy grobie swojego Patrona. XV Liceum Ogólnokształcące im. prof. Wiktora Degi.
Izba pamięci dr.Wiktora Degi.
Praca naukowa – Wiktora Degi .Ortopedia i rehabilitacja
Drugi od lewej – po prawej i lewej dłoni bracia. Był u nas w 1939 roku….później Tanzania i okolice Oxfordu jako lekarz i obywatel brytyjski.
Kim był , jakim człowiekiem , dowódcą, żołnierzem , lekarzem?……….. odpowiedź – ratował życie żołnierzom września 1939 roku a później bezbronnym mieszkańcom Warszawy i żołnierzom Powstania Warszawskiego.
Proszę prześledzić wspólnie ze mną jego historię.
W spisie Kwatermistrzostwa Armii Poznań , zaszczytny tytuł i stanowisko. Szef Służby Zdrowia płk doc. dr Teofil Kucharski.
Informację o jego pobycie we wrześniu 1939 roku na bliskich nam terenach odnalazłem w pracy doktorskiej Pana Zdzisława Andrzejewskiego o Poznańskim Szpitalnictwie Wojskowym. Oto urywek z obszernej pracy doktorskiej.
Szpital Ujazdowski w Warszawie , którym pracował po przegranej Bitwie nad Bzurą płk Teofil Kucharski w planach Komendantury Sanitarnej Armii Krajowej na czas Powstania Warszawskiego nie figurował jako szpital wojskowy. Wstrząsająca relacja z szóstego dnia Powstania Warszawskiego i postawa lekarza , który leczył i ratował żołnierskie życie w pobliżu Żychlina.
Szpital i Zamek Ujazdowski rok 1949 , jego wojenne dzieje i na koniec JEGO HISTORIA.
Rozmawiając dziś z Panem płk Andrzejem Szutowiczem , byłym dowódcą Garnizonu w Czarnem i pasjonatem historii , podkreślił w rozmowie , że głównymi lekarzami i szefami Służby Zdrowia różnych formacji wojskowych ( ja pisałem o Armii Pomorze i Armii Poznań) , zawsze zostają ludzie o wyjątkowych charakterach dowódczych i zdolnościach logistycznych na wypadek wojny. Życiorysy dwu lekarzy , którzy byli w Żychlinie lub w jego pobliżu niewątpliwie to potwierdzają.
Na ostatnim kameralnym spotkaniu Miłośników Historii Żychlina z Panem Ludwikiem Zalewskim , wysłuchaliśmy jego wspomnienia z pierwszych dni września 1939 roku. Pan Ludwik miał wtedy 13 lat i wspominał o bombardowaniach, rannych cywilach i polskich żołnierzach . Padło w nim nazwisko lekarza – Jaworski. Przybliżmy historię i jakże piękny życiorys tego żołnierza.
Oto krótkie urywki z jego biografii.
NAJSTARSZY LEKARZ RZECZPOSPOLITEJ.
Płk dr med. Szef służby zdrowia Armii „Pomorze” Walerian Jaworski (1893 – 1990)
Komendant Szpitala Ewakuacyjnego Armii „Pomorze”.
Naczelny lekarz 332 Obojańskiego Pułku Piechoty Armii Carskiej aż do jego demobilizacji w grudniu 1917 roku.
Lekarz pułkowy „błękitnej ” dywizją Hallera w 1919 roku.
Uczestnik w wojnie polsko – bolszewickiej 1920 roku.
Swiadek na ślubie mjr. Henryka Dobrzańskiego „Hubala”.
W pierwszej dekadzie września 1939 roku wydał jednemu z podwładnych mu oficerów, rozkaz rozstrzelania 22 mężczyzn narodowości niemieckiej, zamieszkujących okolice Ciechocinka w odwet za zamordowanie przez nich podczas odwrotu 22 polskich żołnierzy.
13 września 1939 roku ppłk dr Jaworski obejmuje stanowisko komendanta Szpitala Ewakuacyjnego armii „Pomorze” w Żychlinie wraz z jego filiami, które zorganizowano w cukrowni w Dobrzelinie (200 rannych), w szkole podstawowej (200), kinie „Sokół” (260), Domu Katolickim (30) i biurowcu firmy Żychlińskich (300) w Żychlinie, szkole podstawowej w Grabowie (260) oraz w majątkach Oporów (pałac, szkoła, świetlica OMTUR – 300), Skrzeszewy (kaplica kurii biskupiej – 200), Pniewo (100).
Brał czynny udział w ruchu oporu, był lekarzem oddziałów Armii Krajowej – legendarnych „Jędrusiów”, pierwszych partyzantów po „Hubalczykach”
Zapraszam do przeczytania całego życiorysu i historii drogi wojennej Komendanta Szpitala Ewakuacyjnego Armii „Pomorze” w Żychlinie .
Płk dr med. Walerian Jaworski (1893 – 1990). Wpis dzięki Panu Jerzemu Wyczesanemu z MOK w Brzesku.
dr Walerian Jaworski w Dokumentach Spraw Wojskowych.
Walerian Jaworski w Dokumentach Spraw Wojskowych.
płk WALERIAN JAWORSKI we wspomnieniach prof. dok. med.WIKTORA DEGI. ( lekarza szpitala polowego w Dobrzelinie w 1939r).
………urywek z pamiętnika – „Pewnego dnia przyszedł do naszej gosposi Niemiec i zapowiedział, że mieszkanie będzie zajęte przez lekarza z kraju nadbałtyckiego (Baltendeutscher), dra Blancka, i że będzie je musiała opuścić. Polecił mi powiedzieć, że nic nie mógł zrobić, by moje mienie uratować. Jego argumenty, że uratowałem go przed amputacją nóg i że jestem dobrym człowiekiem, nie miały żadnego znaczenia. Gestapowcy odpowiedzieli mu, że to wszystko może się zgadzać, ale nie zmieni faktu, że byłem powstańcem wielkopolskim.
W Toruniu dowiedziałem się, że mój pozew na ćwiczenia wojskowe był tajną mobilizacją. Okręgowy Szpital Wojskowy zmienił się w jednostkę wojenną i przygotowywał się do przyjęcia rannych. Komendantem naszym był płk Jaworski”.
Kalendarz Bydgoski 1990r – Konwencja genewska a bombardowanie szpitali w Żychlinie i okolicach.
……….na marginesie dodam ,że autor artykułu o Konwencji Genewskiej mając 20 lat , był studentem III roku medycyny , był w maleńkim szpitalu wojskowym we wrześniu 1939 roku w Dobrzelinie……miał na imię Roman….. zapisał się później złotymi zgłoskami w historii polskiej medycyny. ( nie pisałem jeszcze o Nim na mojej stronie).
Budynek szpitala wojennego w Dobrzelinie .
Dobrzelin 2013 rok.
1 wrzesień 2013 rok – społeczeństwo w hołdzie poległym obrońcom z września 1939 roku.
Wpis o nieistniejącym już cmentarzu wojennym z 1915 roku w Dobrzelinie mimowoli stał się opowiadaniem o I Wojnie Światowej na naszych terenach.
Wspominałem krótkie historie i nazwiska żołnierzy niemieckich, którzy zginęli na naszych terenach. Czy są to ciekawe i interesujące dane na temat żołnierzy rosyjskich?
Oto kilka ciekawostek, które rozwinę i o których opowiem w najbliższym czasie………………
………. Oto w skrócie kilka z nich.
Muzeum rosyjskiego pisarza Szołochowa, w jego domu i majątku odwiedza Wiktor Denisow…… z maleńkiej wioski Кашары.
Kończąc zwiedzanie pokazał pracownikom fotografię dzielnego i dumnego kozaka Митрофана Абакумова Кузьмича i zapytał czy jesteście zainteresowani jego życiorysem i historią?…… a cóż takiego ciekawego jest w jego historii?
Krzyż Świętego Jerzego – rok 1914 – samodzielny zwiad z koniem „Niedźwiadkiem”…. powrót z pojmanym oficerem wroga. Krzyż Świętego Jerzego – rok 1914 Митрофан Кузьмич bierze do niewoli austriackiego generała Schwarzkopfa – dowódcę nieprzyjacielskiej dywizji,………..… W uroczystości bierze udział Car Mikołaj II
20 stycznia 1915 roku Митрофан Кузьмич zostaje odznaczony przez Wielkiego Księcia Borysa Władymirowicza za to, że 3 listopada 1914 w pobliżu wsi Żychlin……
=====================================================================================
Inna historia………. 17 listopad 1914 roku. Korespondent wojenny Niemirowicz-Danchenko opisuje bitwę i wspomina o Żychlinie…. Pniewie i Słudwii.
Turkmeńska kawaleria – elita armii przechodzi szarżą przez niemieckie oddziały…. Jeden z oficerów Sztabu Generalnego, Niemiec, powiedział: „Kto mógłby pomyśleć, że mogły tego dokonać tylko rosyjskie „diabły „, dokonały tego, co powinno być poza granicą ludzkiej wytrzymałości.
Turkmeni w Pniewie, w Żychlinie…… ich konie pokonujące cwałem naszą Słudwię………… bardzo ciekawa historia.
======================================================================================
Pułkownik Гординский Василий absolwent Korpusu Kadetów Kawalerii w Połtawie, odznaczony krzyżem Świętego Jerzego za to, że jego batalion w miejscowości Pniewo……….. czego dokonał, że jego bohaterstwo i postawa znalazła uznanie wśród dowódców?
=======================================================================================
I wojna światowa – konflikt zbrojny trwający od 28 czerwca 1914 do 11 listopada 1918 (w latach 20. i 30. XX wieku nazywany „wielką wojną”) pomiędzy ententą tj. Wielką Brytanią, Francją, Rosją, Serbią, Japonią, Włochami (od 1915), Stanami Zjednoczonymi (od 1917) a państwami centralnymi tj. Austro-Węgrami i Niemcami wspieranymi przez Turcję i Bułgarię.
Tak zaczyna się wpis w Wikipedii mówiący o tych dramatycznych latach. Jak z tego widać, dwie potęgi starły się między sobą. A gdzie w tym wszystkim była Polska? No cóż, Polski na mapach Świata wtedy nie było, jako kraj, nie istnieliśmy. Podzielili naszą Ojczyznę pomiędzy siebie obce mocarstwa, a nasi rodacy walczyli wcieleni do obcych armii – armii zaborców. W ten sposób podczas I wojny światowej niejednokrotnie Polacy toczyli bratobójcze walki pod sztandarami wrogich sobie armii.
Taka sytuacja bardzo ciekawie opisana jest tu: . Fakt, opis nie dotyczy Żychlina, ale terenów nie tak znów odległych, bo oddalonych od naszego miasta zaledwie o około 50 km. Czy u nas też tak było? Czy tu też toczyły się tak okrutne walki? Czy tu także śmierć zbierała takie żniwo?
Wiadomym jest, że na łąkach w pobliżu rozwidlenia dróg do Luszyna i Kaczkowizny w listopadzie 1914 roku wojska niemieckie stoczyły zwycięską walkę z rosyjskimi. Zginęło wówczas ponad 200 żołnierzy walczących w armii rosyjskiej Jak podaje w swej monografii pan Franciszek Góreczny zostali oni pochowani na tych łąkach, zaś na wiosnę ich ciała przeniesiono do Luszyna, w okolice zabudowań dawnej gorzelni, gdzie do dziś dnia możemy oglądać postawiony przez Niemców kamienny obelisk.
Swych przeciwników w walce Niemcy uhonorowali napisem na obelisku (w języku niemieckim), który w tłumaczeniu brzmi: „Ku czci bohaterom, oni odpoczywają od walk.”
Również na łąkach, w miejscu pierwotnego pochówku poległych Rosjan Niemcy postawili obelisk (także stojący tam do dziś), na którym widnieje inskrypcja, którą tłumaczy się „Dzielnym Rosjanom”.
Czy bliżej Żychlina była stoczona jakaś walka? Jak podaje wspomniany wcześniej pan Franciszek Góreczny „W czasie I wojny światowej na terenie Żychlina nie zanotowano specjalnych wydarzeń wojskowych. Po przebytej bitwie pod Łodzią , w grudniu 1914 r. front niemiecko – rosyjski powoli przesuwał się ku wschodowi i przez kilka zimowych miesięcy ciężkie zmagania toczyły się na linii : Bzura-Rawka-Pilica…” A w Żychlinie w tym czasie „odbywały się […] drobne utarczki patroli, strzelanina między Rosjanami, przebywającymi w zachodniej części miasta, a Niemcami nacierającymi od strony Oporowa i mającymi za zasłonę cmentarz grzebalny.”
Do żadnych innych źródeł na ten temat nie dotarłam, ALE…. No właśnie, ALE……… . Ale istnieją stare mapy, na których w okolicy rozwidlenia bocznicy kolejowej prowadzącej do cukrowni w Dobrzelinie i do dzisiejszych zakładów EMIT jest zaznaczony cmentarz. JAKIŚ, dziś nieistniejący cmentarz.
Mapa wydana w 1924 roku, przedstawiająca stan z roku 1919. Cmentarz zaznaczony jednym, maleńkim krzyżykiem, widocznym gdy powiększy się mapę.
Ta mapa wydana została w 1940 roku, zaś przedstawia stan z roku 1936. Na niej cmentarz jest już w postaci kilku krzyżyków, więc lepiej widoczny. Oczywiście łatwiej go znaleźć także po powiększeniu mapy.
I drugie ALE, to nieliczne zachowane fotografie przedstawiające…… cmentarz żołnierzy niemieckich w Dobrzelinie. Cmentarz z 1914 i 15 roku, więc z I wojny światowej……. .
Sądząc z napisów umieszczonych na uwiecznionych na fotografiach tablicach na cmentarzu tym pochowanych było co najmniej około 80 żołnierzy. Żołnierzy niemieckich, ale…….. czy na pewno Niemców? Czy nie było wśród nich wcielonych do niemieckiej armii Polaków? Tego dziś już się zapewne nie dowiemy……
Część zamieszczonych tu fotografii udostępnili dla potrzeb powstania tej strony dyrektor Miejsko – Gminnej Biblioteki Publicznej w Żychlinie, pani Ewa Andrzejewska, oraz dr Piotr Stasiak, kustosz Muzeum – Zamku w Oporowie.
Czy ktoś z odwiedzających tę stronę pomoże w odczytaniu odręcznych adnotacji porobionych na zdjęciach?
Pan Józef Staszewski, który zakończenie II wojny światowej powitał jako kilkunastolatek pamięta, że cmentarz ten istniał jeszcze jakiś czas po zakończeniu tej wojny. Pamięta widoczne na fotografiach, stojące przodem do torów bocznicy kolejowej tablice z nazwiskami pochowanych, pamięta znajdujące się tam olbrzymie głazy oraz filary, czy też kolumny stanowiące coś w rodzaju bramy wejściowej na cmentarz…. .
To tyle pamięć ludzka i zachowane dokumenty….. Bo dziś w tym miejscu…. pięknie szumi łan zboża…… . I nawet ludzie mieszkający w pobliżu nie bardzo mają świadomość co było na tym polu….. .
I tylko pas, wyższej nieco i bujniejszej od pozostałej, roślinności pokazuje w przybliżeniu miejsce, wzdłuż którego były zapomniane dziś mogiły….
A teraz kolejne konkrety. Zadawałam sobie pytanie: skoro większa potyczka na naszym terenie była pod Luszynem, skąd w Dobrzelinie cmentarz wojenny? I to cmentarz wcale nie taki mały? No i….. przeszukując Internet w poszukiwaniu jakichś śladów natknęłam się na informację, że w cukrowni w Dobrzelinie był szpital – szpital dla rannych żołnierzy niemieckich.
Z informacji zawartych na stronie możemy się dowiedzieć, między innymi tego, że Karl Wagner urodzony 11 marca 1892 roku w Sigmaringen (Hohenzollern) został ranny 18 grudnia 1914 roku podczas walk koło Kozłowa Szlacheckiego, (walki nad Bzurą, niedaleko Sochaczewa, o których mowa w cytowanym tu wcześniej linku), zaś zmarł 28 grudnia 1914 roku w szpitalu wojennym w Dobrzelinie. Walczył w jednostce „Füs.-Rgt. 122” na pozycji „Ersatzreservist”…… . Czyżby był jednym z tu pochowanych? No cóż, pewnie tak…. Przytoczony tu przykład mówi nam, że do dobrzelińskiego lazaretu zwożono rannych żołnierzy niemieckich z nawet odległych pól walki. Jeśli nie udało się uratować im życia, zapewne byli chowani właśnie na tym, nieistniejącym dziś i zapomnianym cmentarzu.
Innym żołnierzem, który zmarł 16 stycznia 1915 roku w Dobrzelinie jest urodzony 21 maja 1887 roku w München (Bayern) Ludwig Schuster. Był szeregowcem, rezerwistą zapasowym (Ersatzreservist), zaś jego jednostką była „Gren.-Reg. Nr. 119, 1. Komp.” (dziękuję Krzysztofie „krzymen” za korektę) Gdzie walczył? Gdzie został ranny? Tego nie wiemy, ale możemy z prawie 100%-ową pewnością uznać, że on również został pochowany na tym cmentarzu. Informację na temat tego żołnierza przeczytamy tutaj.
Skąd jeszcze przywożono rannych do Dobrzelina? Skoro przebywał tu ranny z okolic Kozłowa Szlacheckiego, to być może i inni żołnierze walczący na froncie przebiegającym wzdłuż linii Bzury i Rawki też tu byli? Może ofiary użycia broni chemicznej w okolicach Bolimowa? A może ranni podczas walk pod Łodzia? Być może przywieziono tu także żołnierzy rannych podczas walki pod Luszynem…. ? Pytań dużo, odpowiedzi….. prawie wcale.
Jedno co nie ulega wątpliwości to fakt istnienia lazaretu oraz cmentarza. Można w różnych zbiorach kolekcjonerskich trafić na fotografie z tego szpitala wykonane przez jakiegoś pruskiego oficera, na których widać hale cukrowni wypełnione pryczami z rannymi, na fotografię około 30 żołnierzy (oficerów?) wykonaną w styczniu 1915 roku (kom oni byli? czy to męska część personelu szpitala?), na fotografię personelu pielęgniarskiego – głównie są to siostry zakonne – pracującego w tym szpitalu.
Ta fotografia, oraz fotografia jest bardzo znacząca, gdyż jest na niej około 70-ciu kobiet…. Myślę, że liczba ta dobitnie świadczy o wielkości szpitala, o tym ilu pacjentów mogło w nim być leczonych. Zresztą zdjęcia wykonane wewnątrz hal ukazują te ogromne pomieszczenia wypełnione pryczami z rannymi… . Ci, którym nie dane było przeżyć w wyniku odniesionych ran, byli chowani na dobrzelińskim cmentarzu….. .
DOBRZELIN SZPITAL POLOWY 1915 ROK.
Msza polowa? a może pogrzeb żołnierza? w każdym razie najprawdopodobniej I Wojna Światowa……….. miejsce nieznane.
A na zakończenie ciekawostka: fotografia pielęgniarek ukazała się w….. New York Times, w numerze wydanym 4 marca 1915 roku, zaś New York Times otrzymał w 1918 roku swoją pierwszą Nagrodę Pulitzera, za wiadomości i artykuły dotyczące I wojny światowej. Nagroda Pulitzera jest przyznawana corocznie od czerwca 1917 roku. I już w drugim roku jej przyznawania, laureatem został dziennik za opublikowanie między innymi fotografii z Dobrzelina.
Wpis i opracowanie tego ciekawego tematu zawdzięczamy Pani Agnieszce Olszewskiej . =========================================================================================
Poniżej zamieszczam kilka wycinków prasowych z tamtych lat dotyczących naszego miasta i ukazujących powolnie zbliżającą się pożogę wojenną .
Tak rosyjska propaganda szykowała się na nadciągające wydarzenia wojenne.
ZIMNY CHŁÓD, LETNIA SPIEKOTA, WSZYSTKO ZNIESIE NASZ WARTOWNIK.
CZERWIEC 1914 ROK.……….. normalne małomiasteczkowe sprawy i małe problemy miasta.
3 LIPIEC 1914 ROK. ……..majówka , wianki i pełna sielanka.
7 SIERPIEŃ 1914 ROK. ………..spokój w mieście i pochwała dla Komitetu Obywatelskiego.
Czytając gazety z roku 1914 roku mowa jest zawsze o ” naszych” wojskach – były to oczywiście oddziały rosyjskie . Polski jeszcze na mapie nie było.
14 SIERPIEŃ 1914 ROK. ………. Pierwsze pogłoski – Niemcy w Kutnie.
28 SIERPIEŃ 1914 ROK. ………. Pogłoski o forpoczcie wojsk niemieckich przed Żychlinem.
2 PAŹDZIERNIK 1914 ROK. ….. Mała panika w Żychlinie.
Co w tym czasie działo się w pobliżu Żychlina ????????????
1914 wejście wojsk pruskich do Łowicza . Dziennikarska relacja opisująca wejście wojsk pruskich do Łowicza.
Rosyjscy jeńcy pod Łowiczem.
Transport rosyjskich jeńców pod Łowiczem.
Niemiecki pomnik upamiętniający poległych żołnierzy w Łowiczu.
16 PAŹDZIERNIK 1914 ROK.….. Chwilowy popłoch.
13 LISTOPAD 1914 ROK. …….Ucieczka z miasta Komitetu Obywatelskiego. Wojna!
29 Listopad 1914 r. Słowo Polskie . ( wojna) ….. Wzmianka o Żychlinie .
Cytat z pierwszej strony ….
„Jedyną drogą wyjścia dla Niemców jest przebicie się na zachód linji Żychlin – Gąbin. Będą o to walczyli do ostatka, lecz jeśli się nie przebiją, to pierścień się zamknie i może okolice Brzezin i wybrzeża Mrogi staną się dla Niemców Sedanem. Ciche to i nieznane dziś nikomu okolice, ale tam właśnie stała kolebka Zawiszy Czarnego, który pod Grunwaldem podparł chwiejącą się chorągiew królewską….”
Niemiecka artyleria pod Brzezinami – 24 listopad 1914 r. – mal. L. Koch
Bitwa pod Łodzią – jedna z większych bitew I wojny światowej na froncie wschodnim.
Na pewno w Dobrzelinie znaleźli się nieliczni żołnierze niemieccy z tej bitwy.
Bitwa pod Łodzią – 6 grudzień 1914 r. – mal. Alfred Rolof.
Generał Litzman na czele oddziałów nacierających na trasie Łódź – Koluszki – listopad 1914 r. – mal. Martin Fros
Niemcy ostrzeliwują pozycje Rosyjskie nad Bzurą – listopad 1914 r.
30 Listopada 1914 r. Wojna .w całej Europie .
=====================================================================================
PONIŻEJ KILKA CIEKAWOSTEK DOTYCZĄCYCH NASZYCH TERENÓW – DOBRZELIN – ŻYCHLIN – PNIEWO.
22 grudnia 1914 roku w szpitalu wojennym w Dobrzelinie zmarł Josef Kofort .
Zmarł 22.XII.1914 r w Lazarecie Dobrzelin.
Służył w Zapasowym Pułku Piechoty nr 59 – jednostka wojskowa w pruskiej armii w pierwszej wojnie światowej. Gdzie mógł być ranny Josef Kofort?
Z HISTORII PUŁKU I JEGO DROGI BOJOWEJ.
1914 rok. 10 – 13 Listopad bitwa o Włocławek.
14 – 19 Listopad walczy w Gostyninie – Gąmbinie.
16 Listopad, Bialawy .
17- 18 Listopad na drodze Gostynin-Gąmbin .
19- 20 Listopad, inwazja na Sanniki.
20- 29 Listopad bitwa o Łódź .
26- 29 Listopad, Łowicz .
17 Grudzień — Zajęcie Łowicza.
Zmarł na pewno w Lazarecie Dobrzelin, czy został pochowany z wojskowymi honorami jak na zachowanych fotografiach – tego się nigdy nie dowiemy.
======================================================================================
JAK INNE NARODY PAMIETAJĄ O SWOICH ŻOŁNIERZACH?
Maleńkie miasteczko Mesekow, gmina Karstädt, w dalekiej Brandenburgi.
Kościół ewangelicki.
Jaką pamiątkę i ciekawostkę tu znajdujemy?
Tablica poległych mieszkańców podczas I wojny światowej.
Społeczność Mesekowa dla swych synów, którzy zginęli w I wojnie światowej.
=====================================================================================
W I Wojnie Światowej walczyli Polacy. Czy zasadnym jest pytanie – „po czyjej stronie”?
MIESZKANIEC NASZEGO MIASTA W WIRZE WOJENNEJ ZAWIERUCHY 1914 – 1917R.
РОССИЙСКИЕ НЕМЦЫ
В ИНОНАЦИОНАЛЬНОМ ОКРУЖЕНИИ: ПРОБЛЕМЫ АДАПТАЦИИ, ВЗАИМОВЛИЯНИЯ, ТОЛЕРАНТНОСТИ
Международная научная конференция
Проведена в Саратов, 14-19 сентября 2004 г. совместно с Международной ассоциацией исследователей истории и культуры российских немцев, Международным союзом немецкой культуры.
……………
Для первичной военной подготовки новобранцы направлялись в Московский военный округ и проходили обучение в его запасных батальонах.
Один из призванных был произведен в прапорщики. Это Шванке Адольф Эммануилович, крестьянин гмины Жихлин Кутновского уезда Варшавской губернии, родившийся в 1887 г., католик. Окончил Штуттгартский политехнический институт. В апреле 1915 г. направлен в школу прапорщиков инженерных войск. После присвоения офицерского чина 1 октября 1915 г. направлен в Запасный электротехнический батальон при Офицерской электротехнической школе, а по ее окончании 25 апреля 1916 г. прибыл в прожекторную роту 10-го Сибирского саперного батальона. Дальнейшую судьбу по документам батальона проследить не удалось.
W Saratowie 14-19 września 2004 r. odbyła się Międzynarodowa Konferencja Naukowa poświęcona badaniom nt. Historii i Kultury Rosyjskich Niemców, w obcym środowisku, ich problemom adaptacyjnym i zakłóceniom jakie niesie tolerancja lub jej brak dla innych narodowości.
Mamy tu ciekawostkę związaną z naszym miastem.
Dla podstawowego szkolenia rekrutów wojskowych w 1915 roku wysłano ich do Moskiewskiego Okręgu Wojskowego i tam przeszkoleni kierowani byli do różnych batalionów wojskowych.
Jeden z przeszkolonych awansował na podporucznika.
To Schwanke, Adolf Emmanuilovich Schwanke, chłop z gminy Żychlin pow. kutnowski – Gubernia Warszawska. Urodzony w 1887 roku, katolik. Ukończył studia na Politechnice w Stuttgarcie. W kwietniu 1915 r. został wysłany do szkoły podoficerów Korpusu Inżynierów. Po nadaniu mu rangi oficera 1 października 1915 r. został wysłany do oficerskiego batalionu inżynieryjno – elektrycznego. W końcu, 25 kwietnia 1916 przybył do 10 Syberyjskiego Batalionu Saperów . Dalsze jego losy są nieznane.
Gdzie mógł przebywać i jakie były jego prawdopodobne losy wojenne? Możemy prześledzić tylko informację na temat
jego batalionu.
10-ty Syberyjski Batalion Inżynieryjny utworzony na początku 1916r.
Później wszedł w skład 30 Korpusu w 8 Armii.
Pod koniec 1916r. 30 Korpus włączony w skład w 4 Armii bierze udział w I Wojnie Światowej na froncie rumuńskim.
Tak wyglądał mundur naszego, żychlińskiego podporucznika.
Czy brał udział w I wojnie światowej na Froncie Rumuńskim – tego możemy się tylko domyślać.
Front Rumuński – związek operacyjny połączonych wojsk Armii Imperium Rosyjskiego i Armii Królestwa Rumunii, walczących w czasie I wojny światowej po stronie ententy. Dowództwo zostało sformowane w grudniu 1916 roku na bazie dowództwa Armii Dunajskiej, a rozformowane w 1918 roku. Nominalnym dowódcą Frontu był król Rumunii, Ferdynand I. Faktyczne dowództwo spoczywało w rękach generałów rosyjskich.
Służył na pewno sumiennie i wzorowo temu godłu imperium rosyjskiego.
Żołnierze rumuńscy, 1917r. – sprzymierzeńcy rosyjskiego imperium.
Czy tak mogły wyglądać wojenne losy Adolfa Schwanke, mieszkańca naszego Żychlina?
======================================================================================